Po dość długiej fazie obcowania z czernią, czas na coś energetycznego !
Tym razem, do stonowanej szarości, która jest bazą mojego look'u, dobrałam mocny akcent w postaci czerwonego płaszcza o klasycznym dwurzędowym fasonie i ciekawej historii ...
Płaszcz - made in USA jest wiekowy ! Jeszcze w latach 70-tych nosiła go Siostra mojej Babci. Początkiem lat 90-tych przyleciał w paczce ze Stanów do nas, a moja kreatywna Mama potraktowała go nożyczkami i skróciła o jakieś 30 cm. Ja też dodałam coś od siebie - podmieniłam matowe guziki na złote, które prezentują się wyjątkowo atrakcyjnie na tle pomidorowej wełny. Płaszcz przetrwał przeprowadzkę, przez wiele lat wisiał nieużywany na strychu, dwa razy pojawił się na blogu, by znowu zostać zapomnianym ... W tym roku, buszując po strychu w domu Rodziców ponownie zapałałam do niego uczuciem. I tak, płaszcz zyskał nowe życie - od paru dni nie tylko wisi u mnie w szafie, ale jest też mocno "eksploatowany" :)
Foto: Mąż